Wycieczka była krótka ale dużo się działo. W pierwszy dzień byliśmy w Oblęgorku – miejscu gdzie mieszkał H. Sienkiewicz, pewnie dlatego jest tam teraz muzeum. Muzeum jak muzeum, niby nic ale przyjemnie się zwiedzało, tradycja połączona z nowoczesnością, ładne, niebanalne ekspozycje a nawet tajne przejście, które wyglądało jak pułapka z Indiany Jonesa, może dlatego otwierał je nasz nieświadomy niebezpieczeństw Kamil.
Główną atrakcją (przynajmniej teoretycznie) był jednak spektakl – Hamlet, klasyk nad klasykami (przynajmniej teoretycznie) w klasycznej polewie. Polewa była, raczej polewka… Spektakl był, delikatnie rzecz ujmując dziwny, ekscentryczny, odjechany, zresztą żadne przymiotniki nie oddadzą tego co widzieliśmy. Dość powiedzieć, że miłośnik teatru Patryk wyszedł zdegustowany. Było wielkie sztuczne serce, była krew tłoczona w kraje Unii, było wielkie ucho, był basen-sadzawka, w którym kąpali się nudni aktorzy i fajne aktorki 😉 był szczur, którego złapał i celnie odrzucił nasz Daniel, były dziwne ostrosłupy, była transmisja na żywo z różnych teatralnych i okołoteatralnych miejsc, były trupy na widowni, niby wszystko było tylko jakoś sensu w tym nie dostrzegłem. Chyba nie znam się na sztuce nowoczesnej ale przynajmniej sie uśmiałem.
Na drugi dzień zaliczyliśmy zwiedzanie Krakowa w zimnym deszczu (na co większość była nieprzygotowana w kwestii obuwia) i upragniony czas wolny, który spożytkowaliśmy głównie na rozgrzewanie się. Naturalnie wyczerpywanie baterii w smartfonach na różne sposoby trwało non-stop. W sumie nic szczególnego się nie wydarzyło ale warto wspomniec o błyskawicznej akcji jaka miała miejsce w trakcie powrotu do autokaru. Otóż idziemy sobie, ja, Daniel, Patryk i Bartek, przed nami przystanek, rozmawiamy o niczym, deszcz pada i pada … a tu nagle dziewczyna idąca przed nami zrywa się do nadjeżdżającego właśnie autobusu, wypada jej telefon, podnoszę go, wołamy: Stój! telefon!, ona nie słyszy, wsiada, co robić? Szybka decyzja: daję Danielowi telefon i krzyczę tłumacząc na bieżąco znany filmowy cytat: Biegnij Daniel! Biegnij! Więc Daniel biegnie, wpada do autobusu, oddaje zaskoczonej dziewczynie telefon (brakło czasu na wzięcie numeru) i wyskakuje na ułamek sekundy przed zamknięciem drzwi. Cała akcja trwała jakieś 8,5 sek. a od tamtej pory Daniel jak gdzieś szedł to biegł 😉
J.A.