Wycieczka nie miała jednoznacznie określonego charakteru gdyż była biologiczno-humanistyczno-geograficzna. To się wyklucza? Skądże znowu, nie można zamykać się w swoich dziedzinach, humanista ma wiedzieć co to waleń, biolog uronić łzę nad losem zakochanych a geograf kontemplować sztukę współczesną. Co konkretnie robiliśmy?

– na początek sesja zdjęciowa przed stadionem (tym na którym naszym przeciwnikom miały mięknąć nogi, cóż, nie do końca tak jest)

– w oceanarium podziwialiśmy ogromne gady i ssaki z zamierzchłych czasów; duże wrażenie robiły dźwięk kłapiących szczęk ryby pancernej oraz rekin niespodzianka 5D

– w galerii sztuki współczesnej mogliśmy sie przekonać, że nie każde "dzieło" spełnia choćby standardy kiczu i że trzeba być naprawdę pokręconym by stworzyć niektóre zdjęcia i instalacje; niemniej jednak część z nich była interesująca i skłaniała do głębszych refleksji

– musical Romeo i Julia w nowoczesnym wydaniu wzbudził sporo kontrowersji ale każdy znalazł tam coś dla siebie; dla mnie najlepsze były: gruby bębniarz – pokazał, że nie sprzęt gra a człowiek, tańce w powietrzu, walki na miecze i wszelkie dynamiczne utwory, te mdłe były… zbyt mdłe i mało wyraziste (czytaj: nijakie) ale to tylko moje zdanie; ogólnie i tak warto pojechać bo kontakt z żywym artystą jest bezcenny

– zapomniałbym: z zakupami w galerii jak zwykle było cienko gdyż te atrakcyjne sklepy nie oferują 95% rabatów